Nie jestem fanką solennych deklaracji zaczynających się słowami “Od 1 stycznia rzucam/będę/zaczynam..” itd. One zazwyczaj szybko się wypalają, więc unikam ich jak ognia, o czym pisałam tutaj. Jestem za to fanką planowania per se. Uważam, że rozpisanie celu na mniejsze i powiedzenie o tym celu możliwie dużej liczbie osób, zbliża nas do sukcesu. Dlatego też wyszłam z twarzą z triathlonu – za dużo osób o nim wiedziało i nie mogłam zastosować prawa Murphy’ego („Gdy nie uda ci się za pierwszym razem, zniszcz wszystkie ślady, że w ogóle próbowałeś.”). A na nowy rok mam trochę planów. Postanowiłam się nimi podzielić, żeby cały świat mógł mnie z nich rozliczyć. A żeby mi było weselej w grudniu 2020 – zaprosiłam 4 dziewczyny z Instagrama, żeby podzieliły się swoimi pomysłami✨
Podróże małe i duże
W kwestii podróży podjęłam decyzję. Taką samą zresztą, jak w zeszłym roku, tyle, że w zeszłym roku kompletnie mi nie wyszło? Mianowicie postanowiłam zmniejszyć ilość podróży. Może to trochę zabrzmieć jak samobójstwo dla bloga głównie o tematyce podróżniczej, ale robię to właśnie dla bloga. Żeby w końcu siąść na przysłowiowej pupie i dokończyć spisywać podróże, które mam na razie w formie szkiców. Ile tych szkiców jest zapytacie? Otóż 28! Słownie: dwadzieścia osiem. Ile postów jest aktualnie na blogu – 18… LOL. ?
Oczywiście już w tym momencie wiem, że mi z tymi podróżami nie wyjdzie. Pod koniec stycznia jadę do fajnego hotelu, który był od jakiegoś czasu na mojej liście. W lutym z okazji moich urodzin zrywam z zagraniczno-wyjazdową tradycją (choć urodziny spędzone w Izraelu należą do moich ulubionych i znów o nich myślałam) i odwiedzam piękny pałac na Dolnym Śląsku. W kwietniu mam chrapkę na odleglejszą destynację, ale to z okazji okrągłych urodzin męża, dlatego powiedziałabym, że to usprawiedliwiona konieczność☺️
W tym roku podjęłam też decyzję, aby podróżować bardziej ekologicznie i świadomie. Zdecydowałam, że przez kolejne miesiące będę wybierać destynacje bardziej lokalne. Absolutnie dalej zachwycam się instagramowymi podróżami na Bali, do Maksyku czy Nowego Yorku (tak, są na mojej liście, także bez hipokryzji #soonerorlater), ale zapominam jak piękny jest Dolny Śląsk i zróżnicowana cała Polska. Także lutowy pałac jest małym kroczkiem w celu realizacji tego planu.
Rozwój
Zauważyłam, że w ostatnich miesiącach nie podniosłam sobie poprzeczki w kontekście zadań kreatywnych. A nawet bardziej zgubiłam tę poprzeczkę i nie pamiętam jaki miałam punkt odniesienia. Zagoniłam się sama w kozi róg jedynie z pracą i obowiązkami domowymi. Dlatego na najbliższych 12 miesięcy mam solidny plan:
- Po pierwsze pisanie, pisanie i jeszcze raz pisanie. Tego bloga w szczególności. Już widzę mały progres i lekkość języka. Szczególnie jak wracam do pierwszych tekstów, które były niesamowicie drewniane.
- To zasługa także czytania. Dlatego w tym roku czytam zdecydowanie więcej. Przez chwile z książkami się przestałam lubić, bo duże i ciężkie i przestawiłam się na czytanie na telefonie (jakoś było mi wygodnie i kropka). Ale poczułam sentyment do papieru i na powrót z lubością kupuje książek na potęgę! Na chwilę obecną czeka na mnie już 13 pozycji?
- Po trzecie fotografia? Po latach przerwy w fotografowaniu kupiłam drugi aparat. Z pierwszym (Nikon d80, achhh) w latach 2008 – 2014 byłam wręcz nierozłączna. Teraz postawiłam na lekkiego bezlusterkowca Olympus z trzema obiektywami, więc szykuje się dobra zabawa. Oczywiście, jak pokonam początkową frustrację spowodowaną tym, że.. najwidoczniej zapomniałam jak się obsługuje aparat.
- Po czwarte grupowe zajęcia kreatywne. Wiadomo, że w stadzie jest zawsze lepiej, dlatego namówiłam już swój #girlsgang. Na pierwsze wyjście wybrałyśmy zajęcia z ceramiki w połowie lutego. Już nie mogę się doczekać co ulepię!
- A ostatnim punktem, nad którym popracuję, jest rozwój zawodowy. Marketing jest ciekawą, interdyscyplinarną branżą, ale muszę uzupełnić swoje braki. Na pierwszy ogień idzie kurs AdWords, bo trochę go rozumiem, ale trochę też i nie ?♀️ #zżyciamarketera
Zdrowie
Ostatnie, ale najważniejsze! 2019 był bardzo wycieńczającym rokiem, dlatego teraz stawiam na balans i mindfulness. Wezmę w ryzy stres. Zaczynam od porannych, kilkuminutowych medytacji i jogowego powitania słońca. Obiecałam sobie też więcej hyggować na wsi, żeby czerpać jak najwięcej dobrej energii z lasu. Triathlon spodobał mi się na tyle, że w tym roku też wezmę udział. Nic nie motywuje lepiej niż cel przed oczami i fakt, że jak się dobrze nie przygotujesz, to wyzioniesz ducha na którymś etapie?
Największym jednak wyzwaniem będzie zrozumienie i zdyscyplinowanie małej cholery, która się parę lat temu u mnie rozpanoszyła – insulinooporności. I tak cieszę się, że w końcu po 9 latach frustracji, zdiagnozowała mnie dietetyczka. Note to self: jak wydaje ci się, że z Twoim ciałem coś jest nie tak, drąż temat. Przez tyle lat żaden lekarz, mimo lekkich nieprawidłowości w wynikach, nie podjął tematu. Ba! Dobrego lekarza to ze świecą szukać. I jak tak myślę, że środowisko medyczne gardzi ludźmi, który odpowiedzi szukają u „doktora Google”, to ja stwierdzam, że to jest dobra droga (oczywiście wszystko w granicach rozsądku). Szukanie odpowiedzi nigdy nie może być złe.
So long 2019..
Ostatni rok minął szybko i dość spektakularnie. Odwiedziłam Trójmiasto, Barcelonę, Budapeszt, Balaton, Kraków, Olsztyn, Rzym, Trydent, Weronę, Florencję, Cinque Terre, Gardę a zakończyłam Wiedniem i zimowym Zakopanem. Jadłam pyszne jedzenie, odwiedziłam super hotele, miałam 3(sic!) panieńskie, zorganizowałam ślub w Rzymie w 3 miesiące, spędziłam czas z rodziną, ukończyłam triathlon, robiłam mandalę na kamieniu, rozpieszczałam się w spa, dużo hyggowałam w naturze, ukierunkowałam moją wewnętrzną #girlboss, zaczęłam pisać bloga, upewniłam się, że otaczam się najcudowniejszymi ludźmi na świecie, zostałam żoną mojej ameby, spróbowałam nowych rzeczy, zaliczyłam festiwal muzyczny, przygotowałam fine diningową kolację dla przyjaciół, moczyłam się w niejednych termach, kupiłam aparat i wracam do fotografowania. Ten rok był tak niesamowity, pełen miłości, uśmiechów, planów, ale i ciężkich momentów, bo tak to w życiu bywa. Ale wiem, że jak w 70 dni zrobiłam triathlon, to już nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych!?
Hello 2020..
Ale ale! Najlepsze w tym poście zostawiłam na koniec! Parę dni temu pomyślałam, że super będzie stworzyć taki wpis. Ale jeszcze lepiej będzie zaprosić do niego fajne babki z Instagrama? Walcząc z początkowym oporem i nieśmiałością, napisałam do 4 dziewczyn: każda inna, ze swoimi pasjami, podróżami i pomysłami. Każdej z nich zadałam 4 pytania i dostałam totalnie różne odpowiedzi. Ot, w tym tkwi całe piękno.
Julka aka nomadova
Julka to dziewczyna z planem! Podziwiam jej konsekwencję w budowaniu instagrama i społeczności wokół niego. Jest mistrzynią nagrywania stories z mnóstwem podróżniczych tipów i ciekawostek. Ukochała sobie szczególnie Londyn, ale to zdjęcia z Santorini szczególnie mnie ujmują.
PLAN PODRÓŻNICZY NA 2020: Plany podróżnicze nie są na ten rok jakieś olbrzymie, ale zobaczymy w trakcie roku, co z tego wyjdzie! Piszę ten tekst siedząc w samolocie do Londynu i to właśnie jest pierwszy z dwóch zagranicznych tripów zaplanowanych na 2020 – coś, co zawsze chciałam zrobić. Polecieć w jakąś podróż trwającą mniej niż 24h. I przy okazji odwiedzę moje ukochane miasto, które na pewno da mi sporą dawkę motywacji. Drugim wyjazdem jest moja pierwsza tak daleka podróż – do Chin, we wrześniu. Nie mogę się doczekać! Oprócz tego chciałabym też odwiedzić parę polskich miast i pozwiedzać miasto, do którego przeprowadziłam się parę miesięcy temu, czyli Warszawę!
NOWA RZECZ, KTÓREJ SPRÓBUJĘ W TYM ROKU: Nową rzeczą na 2020 rok, czymś, czego jeszcze pół roku temu bym się totalnie nie spodziewała, jest zapisanie się na treningi Boxing Girls w Akademii Walki Kinowa. Raz się żyje! Ze sportem przez ostatnie lata (jak i w sumie zawsze 😉 ) nigdy nie byłam blisko, ale chciałabym choć trochę to zmienić w tym roku.
TEGO ROKU ZADBAM O SWÓJ ROZWÓJ I SIEBIE.. Ten rok na pewno będzie stawiał przede mną różne wyzwania związane z rozpoczęciem studiów w październiku zeszłego roku, ale nie dam się temu szaleństwu! Powoli docieram sobie balans między uczelnią, Instagramem i innymi rzeczami. Co miesiąc zamierzam przed sobą stawiać jakieś wyzwanie – w styczniu padło na niepoddanie się z chodzeniem na treningi boksu, bo jak wszyscy wiemy, na samym początku jest najciężej i to wtedy większość osób rezygnuje.
3 NAJLEPSZE MOMENTY 2019: Jeśli natomiast chodzi o najlepsze momenty 2019 roku… nie jest to łatwe pytanie! Na pewno w pierwszej trójce umieściłabym ukończenie liceum i pójście na studia, bo lubię zmiany. Oprócz tego spełnienie wreszcie mojego dużego marzenia, które trzymałam w sobie od dzieciństwa – pojechanie na Santorini. Grecką wyspę znajdującą się chyba na większości pocztówek z tego kraju i z roku na rok odwiedzaną przez coraz to większą liczbę turystów – co wcale nie odejmuje jej uroku! Ostatnim najlepszym momentem jest dla mnie ruszenie na Instagramie – powoli się uczyłam i uczyłam o tej platformie, popełniałam masę błędów i wyciągałam wnioski. Od mniej więcej 2 – 3 miesięcy nareszcie mam pełną wizję tego, co chcę tworzyć i przekazywać innym i mam nadzieję, że będę się nadal rozwijać na Instagramie w obecnym roku!
Ania aka annaannk
Ania to niby taka dziewczyna z korporacji, ale z Havaianasami na nogach. Ile razy nie spojrzę na jej feed na IG, to słyszę szum oceanu, czuję słońce na twarzy a pod stopami piasek. Ania tworzy też bloga shallwego.pl, na którym można znaleźć egzotyczne kierunki i pyszne przepisy, jogę i rady w duchu #slowlife.
PLAN PODRÓŻNICZY NA 2020: Wszystkie swoje plany podróżnicze skupiam wokół surfingu. Ponad rok temu pierwszy raz spróbowałam stanąć na desce nu surf campie w Portugalii i przepadłam. To uczucie jest niesamowicie uzależniające- słońce, ocean i pękni ludzie pełni pasji, których zawsze spotykam w tego typu miejscach. Dlatego planując tegoroczne podróże, biorę pod uwagę te miejsca, gdzie będę mogła dalej rozwijać swoje umiejętnośc w surfingu. Jeśli wszystkie plany dobrze poskładają się to najbliższą destynacją będzie Indonezja. W tym roku, juz chyba tradycyjnie, planuję także po raz kolejny odwiedzić Surf Cascais w Portugalii, gdzie stawiałam swoje pierwsze kroki na desce. Przepiękne miejsce, przecudowni ludzie i niepowtarzalny klimat. Z końcem roku natomiast szykuje się wyjątkowa podróż, ale tego jeszcze nie chciałabym zdradzać 🙂
NOWA RZECZ, KTÓREJ SPRÓBUJĘ W TYM ROKU: Ten rok to będzie zdecydowanie rok samych nowych doświadczeń i wyzwań, ponieważ odeszłam z korpo i wyprowadziłam się z Warszawy. Zmiana o 180 stopni i rozpoczęcie nowego rozdziału w życiu. Pomiędzy tym wszystkim chcę odnaleźć trochę spokoju dla siebie, dlatego chcę nauczyć się malowania akwarelami. To jest dla mnie całkiem ciekawe wyzwanie, ponieważ cierpliwość nie należy do moich najmocniejszych stron.
TEGO ROKU ZADBAM O SWÓJ ROZWÓJ I SIEBIE.. Zadbam o ciało. Może nie brzmi to wyjątkowo ambitnie, ale sprawność i zdrowie są dla mnie bardzo ważne. Praca w korpo nie zawsze pozwalała mi na regularne posiłki i aktywność fizyczną, z której często musiałam rezygnować z powodu dodatkowych obowiązków w pracy. Już od początku roku regularnie zaczęłam chodzić na siłownię, biegać, praktykować jogę. Do tego, pracując w domu, mogę eksperymentować w kuchni, a przyznaję się, że uwielbiam gotować i to same mega zdrowe rzeczy.
3 NAJLEPSZE MOMENTY 2019: 2019 był rokiem dużych zmian w mojej głowie. Po powrocie ze Sri Lanki bardzo mocno zdałam sobie sprawę, że podróże to jest coś czego potrzebuję. Dlatego w nowy rok weszłam z zupełnie nowym nastawieniem do życia, a to dało mi mnóstwo energii do realizowanie planów. Drugim takim punktem zwrotnym był Surf Camp w Portugalii. Spędziłam niesamowite dni z pięknymi ludźmi, którzy tak samo jak ja podróżowali solo. Pod koniec, gdy się rozstawaliśmy wspólnie stwierdziliśmy, że podróżując w pojedynkę nigdy nie jest się samotnym. A podróżując samotnie można stworzyć niesamowite przyjaźnie i wspomnienia. Bardzo dobrze też wspominam Openera w Gdyni. Wiem, że line-up nie był fenomenalny, ale za to miałam fenomenalne towarzystwo, dzięki którem spędziłam 4 niezapomniane dni i noce w 2019!
Anita aka tripsbyann
Anita to kobieta rakieta! Dobry humor jej nie opuszcza chyba nigdy! Uwielbiam jej refleksyjne opisy, które zmuszają do zastanowienia. A jeszcze bardziej lubię ciekawostki historyczne, które przemyca w stories. Zawsze cierpiałam nad szkolnym traktowaniem historii Polski po macoszemu, więc nadrabiam na korkach u Anity!? Do tego szwajcarskie krajobrazy przeplatane egzotycznymi plażami – idealne do popołudniowej kawy.
PLAN PODRÓŻNICZY NA 2020: Minione dwa lata oduczyły mnie planowania. Zawsze, w moim życiu rodzina była najważniejsza. W obecnym, trudnym czasie, w którym najbliżsi nas najbardziej potrzebują, nie planujemy z mężem nic szczególnego. Nauczyliśmy się żyć na podróżniczym spontanie. Dzięki temu dajemy sobie możliwość bycia zaskakiwanymi. W tym roku podobnie, jak w poprzednim stawiamy na totalny spontan. Marzymy o totalnie wypoczynkowym wyjeździe. Od dawna zakochana jestem w Mauritiusie i bardzo chciałabym, aby udało nam się w tym roku tam uciec. Marcinowi w zeszłym roku (znikąd) śniło się Ho Chi Minh, więc ciągnie go w kierunku Wietnamu. Oboje, z oczami w kształcie serduszek spoglądamy na Filipiny. Nie podróżując za wiele, zdążyłam opracować plan wyjazdu na Florydę i Malezję. Pozostaje tylko W KOŃCU SIĘ OGARNĄĆ, zakupić bilety i lecieć na poznanie ‘nowego’. Jednak wszystko zależy od tego, co będzie się działo w 2020.
Do marca jestem zdrowotnie uziemiona. No i praca poza tym, że daje pieniądz, może trochę zniewolić, jeśli się chce we dwójkę zaplanować urlop. Co będzie, to będzie. Chyba nie zdziwi mnie, jeśli coś totalnie innego. Ale, gdy tylko się nam wszystko poukłada i unormuje to… uciekamy na odmóżdżenie. Nie wykluczam korzystania z zorganizowanej przez biuro/osoby prywatne wycieczki. Czasami człowiek nie ma głowy, czasu i możliwości na zaplanowanie z wyprzedzeniem wyjazdu. A poza tym, z jakąś fajną ekipą jest raźniej i zabawniej. Mamy też na uwadze ostatnią, niepewną sytuację na Bliskim Wschodzie i narastający konflikt Amerykańsko-Irański. Dlatego będziemy bardzo rozważnie wybierać kierunek. Nasze rodziny mają wystarczająco dużo stresów, by przysparzać im kolejnych. Z bliższych, krótszych wypadów – być może citybreak’ów planuję wyskoczyć do Londynu, Amsterdamu, Sofii. Nieustannie obserwuję ceny biletów i liczę, że już w marcu wyciągnę Marcina. Bo, jak nie… zagroziłam, że polecę sama 😀 W tym roku stuknie nam obojgu po 30 latek. Uparłam się, żeby wkroczyć w ten wiek z 30-stoma odwiedzonymi państwami. Cóż, zobaczymy…
NOWA RZECZ, KTÓREJ SPRÓBUJĘ W TYM ROKU: Na 2020 mam do spełnienia jeszcze jedno wielkie marzenie – w sumie dwa, które są ze sobą powiązane. Kompletnie nie-podróżnicze.. chociaż.. można byłoby i pod podróżnicze podciągnąć. Nawet myśleliśmy, by w efekcie tego założyć kanał na YouTube. Tylko, kto by te filmiki obrabiał hihi… Jakie to marzenie? Wolę się nie uzewnętrzniać. W zeszłym roku prawie się zrealizowało i nacieszyłam się przez dwa tygodnie. 2019 bardzo uczył pokory. Tyle razy dostałam po nosie, dlatego nie chwalę się czymś, czego nie na 100, lecz na 200% nie mam w garści.
TEGO ROKU ZADBAM O SWÓJ ROZWÓJ I SIEBIE..Lubię iść do przodu, rozwijać się. Czas, w którym się czegoś nie uczę, nie dowiaduję, uważam za stracony. Szkoda, że tak późno do tego dojrzałam. W tym roku chcę ogarnąć się z pracą, a może znaleźć nową, a może szybciej mnie wywalą hihi 😀 . Najbardziej jednak zależy mi na szlifowaniu i poszerzaniu umiejętności językowych m.in. niemiecki i angielski. Mam nadzieję, że w tym szaleństwie znajdę i czas na zadbanie o kondycję. Niemniej jednak przestałam już wywierać na siebie presję, jak w zeszłym roku. Moje ostatnie (do tej pory nierozwiązane), ogromnie stresujące problemy zdrowotne, kolejny raz uzmysłowiły mi, że ZDROWIE jest najważniejsze. I właśnie o nie i o siebie samą pragnę się w tym roku szczególnie zatroszczyć. O bardziej lajtowe podejście do spraw, na które nie mam wpływu, wdzięczność za wszystko, co mnie dotychczas spotkało, spokój i minimalizowanie stresu.
3 NAJLEPSZE MOMENTY 2019: 2019 był ciężkim rokiem. Jak już wspominałam: moje problemy zdrowotne, problemy zdrowotne w naszych rodzinach i trudności, z jakimi w związku z tym muszą się zmagać sprawiły, że jeszcze bardziej zaczęły mnie cieszyć małe rzeczy. Stałam się twarda, będąc wciąż bardzo wrażliwą. Po dwóch, ciężkich latach pogodziłam się z tym, że odejście najbliższych osób jest nieuniknione. I pozostaje być wdzięcznym za to, że tyle lat byli w naszym życiu obecni i mamy tak wiele wspaniałych wspomnień. Bardzo ciężko zdecydować mi o tym, jakie trzy momenty w 2019 były najlepsze. Pomimo czadowych wspomnień z wyjazdów, mózg ciągle generuje wspomnienia związane z czasem, w którym byliśmy razem z naszymi rodzinami – ostatnie Święta ‘na szybko’, czyli niespodziewany przylot do Polski, 60-te urodziny mojego Taty, chwile spędzone z moim 90-letnim, do niedawna jeszcze sprawnym dziadkiem.
Jednak, skoro wycieczki i podróże to nasza ulubiona forma spędzania wolnego czasu, ‘trwonienia’ pieniędzy, sposób relaksacji, wybiorę, któreś z tej dziedziny.
– Bez planu, z dnia na dzień zorganizowany wyjazd na Bałkany. Zjazd zip line nad Wąwozem Tary – to najbardziej szalona rzecz, jaką zrobiliśmy w zeszłym roku.
– Wspólne pokonywanie własnych słabości i zdobywanie górskich szczytów – dla wielu żadne szaleństwo, ale wierzcie mi: OD DZIECKA NIENAWIDZIŁAM GÓR! CHODZENIA, GRAMOLENIA SIĘ NA JAKIEŚ ‘PIEPRZONE GÓRY! A teraz chciałabym mieć formę alpinistki 😀 Teraz kocham góry, ten smak wolności, tą potęgę i majestat.
Ooo, właśnie kolejny cel na 2020 – chcemy robić formę pod trudniejsze szlaki. Bez presji i ciśnienia, ale cele powoli wytyczamy. Marcin już zaczął biegać. Lepiej nie chwalę się jego ambicjami. Dla mnie to totalna abstrakcja, ale będę kibicowała, żeby chociaż jemu udało się zrealizować to wielkie marzenie.
– Cieszę się, że udało nam się w lutym spędzić tydzień w Emiratach. Zderzenie z całkiem innym wymiarem. Nocleg na 50 piętrze wieżowca, z którego przez pierwsze dwie noce chciałam uciekać,
– I ostatnie, czyli oczywiście spontaniczny, bo dzień wcześniej bukowany, romantyczny Sylwester nad jeziorem Como.
Zawsze ciężko przychodziło mi wyszczególnianie konkretnych momentów, które były dla mnie najbardziej znaczące czy spektakularne. Nie potrafię nawet wybrać trzech. Na to składają się chwile-z reguły dłuższe. Często dni, czasem godziny. Wiążą się z podróżami i wycieczkami, gdyż jest to czas, w którym odpoczywamy. Umysł się wycisza. Zapominamy o problemach, świecie. Cieszymy się wszystkim 'innym’, obcym, co nas otacza. Wraz z mężem tworzymy nie tylko zgrany zespół, ale jedną całość. Dlatego też wszystkie momenty, które są dla mnie najpiękniejsze, najważniejsze, zawsze łączą się z czymś, co dzieliliśmy wspólnie. W czasie naszego ‘bycia w drodze’ przeżywamy na powrót miesiąc miodowy.
Anika aka _whereismyprosecco
Anika to krakowianka i zapalona podróżniczka. Uwielbiam szukać na jej instagramie pomysłów na kolejne podróże. Albo na blogu whereismyprosecco.com – gdyby nie tip, żeby do toskańskich term wziąć buty do wody, mogłabym nie wspominać ich tak dobrze! 😉 Poza tym miłość do prosecco łączy zawsze?
A w tym poście Anika jest ostatnia nie bez powodu – znalazła słowa idealnie na podsumowanie!
Marzył mi się taki wpis. Trochę podsumowań, zdradzania planów i marzeń ale też trochę pochwał dla siebie i motywacji dla innych. Niestety jestem z Tych wstydliwych i przezornych, którzy nigdy planów do końca nie zdradzają bo: „Co jak zapeszę i nie wypali?” Ale też z Tych, którzy sami siebie bardzo często nie doceniają: ,,Nic szczególnego nie zrobiłam,co niby podsumować? Jakimi postanowieniami się pochwalić?”
Poniższy tekst nigdy nie ujrzałby światła dziennego, gdyby nie napisała do mnie Daria z nomadchic.pl z propozycją gościnnego wpisu na Jej blogu. Zgodziłam się od razu i to nie tylko dlatego, że Daria uwielbia prosecco i przepięknie wygląda w kapeluszach, o których ja mogę tylko pomarzyć. 🙂 Estetyka bloga i zdjęć Darii to coś czego cichutko jej zazdroszczę. Dlatego fajnie znaleźć się w takim miejscu z gościnnym wpisem!
To co…? Zaczynam! 🙂
PLAN PODRÓŻNICZY NA 2020: Przyznaję, że jestem absolutnym maniakiem planowania wszystkiego. W związku, z tym nie byłabym sobą gdybym nie miała zaplanowanego już 2020 pod względem podróży. Wracając jesienią z mojego ostatniego wyjazdu w 2019, towarzyszyło mi ,,lekkie” przerażenie. Był październik i na horyzoncie nie było żadnej podróży. Do końca miesiąca temat został całkowicie ogarnięty a ja poczułam ten upragniony spokój – znowu mam na co czekać. 🙂 Myślę, że wiele osób zna to uczucie i doskonale mnie teraz rozumie.
W tym roku będą trzy nowe kraje i dwa ,,stare” – północ, południe, wschód i zachód. W dalszym ciągu kieruję się zasadą ,,Włochy przynajmniej raz w roku” i dopinam ,,Moje Top 3 na świecie w 3 lata” 🙂 Był już Dubaj, Mauritius a w tym roku mam nadzieję będzie miasto, które kocham na odległość od zawsze. Na samą myśl się uśmiecham… 🙂 Będzie też trochę Polski – moje ukochane Na Skraju Czasu i nasz Bałtyk… Bardzo mocno trzymam kciuki za te plany!
NOWA RZECZ, KTÓREJ SPRÓBUJĘ W TYM ROKU: Właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie, że chyba nie jest ze mną tak źle bo w 2019 udało mi się zrobić lub wrócić do wszystkich tych spraw, na których mi zależało. Z początkiem roku założyłam bloga, który od paru lat siedział w mojej głowie, zaczęłam uczyć się hiszpańskiego ponieważ zawsze żałowałam, że nie miałam okazji chociaż trochę go opanować. W grudniu wróciłam na mój ukochany Pole Dance, którego przerwanie prawie 2 lata temu było jednym z bardziej demotywujących momentów w moim życiu. A w Sylwestra podjęłam jedną z bardziej szalonych decyzji w moim życiu, kierując się zasadą Kiedy jak nie teraz? Na liście jest jeszcze jedna rzecz – skok ze spadochronem. Nie ukrywam, że boję się strasznie ale wiem, że chcę to kiedyś zrobić i kto wie? Może w tym roku się przełamię. 🙂
TEGO ROKU ZADBAM O SWÓJ ROZWÓJ I SIEBIE..
W tym roku przede wszystkim zadbam o to aby wytrwać we wszystkich tematach, których się podjęłam w poprzednim roku. (Mam nadzieję, że tak będzie bo dzisiaj zrobiłam sobie wagary od hiszpańskiego i rurki właśnie po to aby skończyć ten wpis :D). Ale odpuszczanie również jest na mojej liście do ogarnięcia w tym roku. Takie zdrowe odpuszczanie – bez katowania się wyrzutami sumienia, że czegoś nie zdążyłam zrobić lub że nie chciało mi się. Chciałabym funkcjonować bez stresu, że zawsze wszystko musi być na te100 % bo w przeciwnym wypadku jestem beznadziejna. 🙂 Asertywność i ,,walka” o swoje to też tematy nad, którymi muszę popracować bo ewidentnie u mnie kuleją 🙂
3 NAJLEPSZE MOMENTY 2019: Fajnie jest pomyśleć, że nie potrafię wybrać tylko 3 momentów bo tych szczególnych było bardzo wiele i życzę sobie, abym za rok mogła znowu tak powiedzieć. Jednak jeśli trzeba to niech będzie… 🙂 Moje 3 najlepsze momenty w 2019 roku to :
- Start bloga – tyle radości miałam gdy wszystko było gotowe. Tym bardziej, że zaczynając nie miałam o tym bladego pojęcia i chyba do końca w to nie wierzyłam. 🙂
- Weekend w domkach Chamarel na Mauritiusie – to było tak abstrakcyjne i piękne miejsce, że pobyt tam musiał znaleźć się w pierwszej trójce. Bez żadnych wątpliwości. Na blogu jest osobny wpis o tym miejscu – zapraszam!
- Moje 30-te urodziny – świętowane w różny sposób, przez kilka dni z osobami, z którymi powinny być świętowane.
KILKA SŁÓW ODE MNIE (czyli od Aniki)
Kochani, w Nowym Roku nie życzę Wam wytrwałości w postanowieniach noworocznych, ponieważ one w lutym mogą być dla Was już nieważne. Życzę Wam abyście na bieżąco, aktualizowali i robili to co Was uszczęśliwia. Nie bójcie się marzyć i spełniać tych marzeń. Cieszcie się z małych rzeczy i doceniajcie codzienność. Bądźcie czasem spontaniczni i nie bójcie się szaleństwa. Bądźcie dobrzy dla siebie a ten rok będzie niesamowity! 🙂