Wydział Kulinarny Wrocław wnętrze restauracji
Kuchnia Restauracje

Wydział Kulinarny – doktorat z pysznego jedzenia

Wrocław to miasto studenckie. Znajdziemy tu kilkanaście uczelni wyższych i kilkadziesiąt różnych wydziałów. Od czerwca doszedł jeszcze jeden – Wydział Kulinarny. Zlokalizowany w XIX wiecznej kamienicy, kątem oka spogląda na fontannę z Szermierzem i niebieskie drzwi Auli Leopoldyńskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Jednak przedmiotem wykładowym jest tu sztuka jedzenia i doboru win. Myślę, że mogę rozpocząć tu podyplomówkę!

Wydział Kulinarny otwarto w czerwcu br. Początkowo szefową kuchni była Maja Jońska, finalistka piątej edycji programu kulinarnego Hell’s Kitchen (2016 r.). Nastąpiła jednak zmiana i nam już gotował Marcin Jenczelewski. Bio na stronie restauracji podpowiada, że szef Marcin miał już okazję gotować dla Dalajlamy i Normana Davies’a. Z szefami kuchni zawsze mam ten problem, że nie jestem z branży i ciężko mi dotrzeć do informacji na czele jakich kuchni stał już dany szef. Na szczęście kładzie się na upubliczniane takich informacji większy nacisk. Z małego researchu dowiedziałam się, że Jenczelewski stał za sterami kilku wrocławskich miejsc: Steinhaus Cafe & Restaurant, Grande Papa i wydaje się być nadal związany z Pappatore. I każde z tych miejsc ma dobre opinie.

Profil kuchni jest nowoczesny, oparty o polską tradycję i składniki. W karcie widać też romans z kuchnią śródziemnomorską, szczególnie włoską i francuską. Lubię takie romanse. Skład dań brzmi znajomo, ale jednocześnie z delikatnym twistem. Jak tatar, to z anchois, rosół z gęsi, ale z pierożkami wonton, wyrafinowany comber z jelenia ale na modrej kapustce czerwonej. Nieoczywiste i zaskakujące połączenia są zawsze najlepsze, otwierają nas na nowe doznania na języku. Finezyjne podanie dania tylko zaostrza apetyt. A Wydział jest pod tym względem bardzo spójny. Od tego, co mamy na talerzu, przez wystrój, aż po ciekawie prowadzone social media (koniecznie odwiedźcie ich profil na Instagramie @wydzialkulinarny). I to właśnie dobra robota w digitalu sprawiła, że dodałam Wydział Kulinarny na listę miejsc do odwiedzenia.

Restaurant Week w Wydziale Kulinarnym

Okazja jak zawsze pojawiła się w dobrym momencie – kolejna edycja festiwalu Restaurant Week. Zamiast schabowego na niedzielnym stole, wzięłam lubego pod rękę i w ostatni ciepły, jesienny dzień zaszaleliśmy na mieście. Jak zawsze wybrałam dwa menu do spróbowania: mięsne i wegetariańskie.

Menu A – mięsne
1. Polski pomidor suszony, kozi ser, borowik stepowy, dynia
2. Baranina, czerwona kapusta, seler, nasiona
3. Matcha, biała czekolada, sok z buraka, pischinger

Menu B – wegetariańskie
1. Polski pomidor suszony, kozi ser, borowik stepowy, dynia
2. Gołąbek z warzywami, ser duński Viking, sos z pieczonej papryki
3. Matcha, biała czekolada, sok z buraka, pischinger


Przystawka była wspólna dla obydwu menu. Na naszych talerzach wylądował polski, suszony pomidor przełożony delikatnym serem kozim. Do tego zaserwowany był borowik stepowy, który sam w sobie był absolutnie genialny w smaku. Wszystko podane było na musie z dyni i polane sosem demi glace. Pomysłowa dekoracja została zrobiona z siemienia lnianego i nadawała przyjemnej chrupkości. Przekąska podana była w akompaniamencie festiwalowego koktajlu, który w poprzedniej edycji festiwalu z początku br. miał swoją premierę. Aperitif Martini Fiero&Tonic na bazie wermutu Martini Fiero i toniku Kinley trafia w moje gusta. Gorzka pomarańcza z tonikiem jest cierpka, ale orzeźwiająca.

Danie główne, które spróbowałam jako pierwsze to danie mięsne: krucha baranina położona na modrej, czerwonej kapustce. Do tego zaserwowane zostało puree z selera z chipsem z tego samego warzywa a całość polana intensywnym, ziołowym sosem. Całość podkreślał intensywny, lekko kwaśnawy mus z czerwonej kapusty, który nadawał całości charakteru.

Drugim daniem głównym były wegetariańskie gołąbki. Czarna soczewica z warzywami korzennymi wypełniła roladkę z kapusty włoskiej. To, co mniej mi podeszło, to sos z pieczonej papryki. W moim odczuciu był trochę gorzkawy a jego goryczkę podkreślił dodatkowo duński, dojrzewający ser pleśniowy Viking, który sam w sobie jest bardzo intensywny.

Na szczęście na osłodę zaserwowany został deser, który był absolutną poezją smaków. Delikatny mus z białej czekolady z matchą został zamknięty w polewie z soku z buraka. Do tego lekkość czekolady została przełamana pischingerem pysznym wypełnieniem z palonego karmelu. Do tego maślane i czekoladowe crumble i kwaskowy, porzeczkowy mus. Całość została ozdobiona malinami i posypana jadalnym złotem. Wyjątkowość deseru, który powinien zostać wprowadzony na stałe do jesiennej karty podkreśliło włoskie prosecco, rekomendowane przez sommeliera. Jestem fanką tego trunku, więc finisz mocno i pozytywnie zakończył całe doświadczenie z Wydziałem Kulinarnym i bieżącą edycją Restaurant Week’a. I jak zawsze czekam już na kolejne.

Choć Wydział Kulinarny z nazwy sympatyzuje ze studencką bracią, to na pewno studenciaki mogłyby się rozczarować w kwestii cen. Przystawki oscylują w przedziale 19 – 55 zł, dania główne 35 – 125 zł, a desery 19 – 29 zł. Atutem restauracji jest bardzo bogata karta win ze Starego i Nowego kontynentu. Znajdziemy to wina od włoskich, francuskich i portugalskich po chilijskie, nowozelandzkie i amerykańskie. To, co najbardziej przykuwa uwagę i zasługuje na oklaski, to wprowadzenie do karty regionalnych win polskich! Mamy chardonnay i johanniter’a z trzebnickiej Winnicy Moderna czy cabernet cortis z Winnic Wzgórz Trzebinckich. To jeden z wielu powodów, dla których warto odwiedzić Wydział Kulinarny i chociaż jako wolny słuchacz doszkolić się z przyjemności dobrego jedzenia. Bon appétit!

? Wydział Kulinarny – plac Uniwersytecki 7, Wrocław

Możesz polubić także...

1 Comment

  1. nomadchic.pl says:

    My pleasure! it was delicious evening!??

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *