Te krewetki zrobiła mi kiedyś przyjaciółka i od tego czasu weszły do kanonu moich ulubionych przysmaków. A jak z Anią do siebie przyjeżdżamy w odwiedziny, w kuchni natychmiast ląduje opakowanie krewetek i prosecco. Taki nasz mały rytuał! Sam przysmak jest bardzo prosty do zrobienia, ale są pewne niuanse, które trzeba wykonać just right. Zaczynamy!
Lista składników:
- krewetki Vannamei – 1 opakowanie (ok. 250 g),
- główka czosnku,
- sambal oelek lub papryczka chilli,
- pół kostki masła (+ ew. łyżka oleju kokosowego do smaku)
- białe wino (pół szklanki),
- natka pietruszki.
Przygotowanie:
- Zaczynamy od pokrojenia ząbków czosnku na większe kawałki (np. na ósemki). Czosnek rzucamy najlepiej na zimną patelnię i powoli rozgrzewamy na maśle czy oleju kokosowym. Cała tajemnica tkwi w niespiesznym podgrzewaniu – wtedy czosnek traci swoją ostrość, ale zachowuje aromat i staje się słodki. Oto tajemnica pierwsza.
- Uprzednio rozmrożone, opłukane i oczyszczone krewetki odsączamy z wody. Ja ostatnio usuwam ogonki od razu, żeby potem nie brudzić rąk i nie tracić czasu na ich ściąganie podczas jedzenia – jest zbyt pyszne 😉
- Do czosnku dodajemy pastę sambal oelek lub pokrojoną papryczkę chili. Rozgrzewamy mocniej patelnię i wrzucamy krewetki. Smażymy 1-2 minuty.
- Zmniejszamy ogień. Dodajemy resztę masła, a gdy się rozpuści dolewamy białego wina. W razie potrzeby trochę redukujemy, aby zrobić kremowy sos. Nie przedłużamy czasu redukowania sosu, żeby krewetki nie zrobiły się zbyt twarde – wystarczy 1-2 min.
- Tuż przed końcem posypujemy całość pietruszką i doprawiamy do smaku solą/pieprzem, możemy skropić sokiem z limonki. Przekładamy na talerze.
- Krewetki podajemy z bagietką i prosecco. Pycha!