To był idealnie zbalansowany weekend z przyjaciółmi. Trochę sportu, trochę odpoczynku, trochę pogaduszek i chwila wytchnienia w otoczeniu zieleni. Główną atrakcją były jednak rowery MTB i zaliczenie single tracku Zajęcznik. Dwa lata zbierałam się na tę aktywność, ale jak to zawsze bywa, mimo obaw, było super!
Single track Zajęcznik
Pojechaliśmy dość zróżnicowaną ekipą:
✓ 1/3 jeżdżąca dość profesjonalnie (tzn. mająca swoje rowery i startująca amatorsko w zawodach rowerowych),
✓ 1/3 jeżdżąca amatorsko (tzn. przynajmniej kilka razy już to robili),
✓ oraz 1/3 totalnych żółtodziobów – w tym ja.
Uwzględniając różnorodność poziomów zaawansowania, na nasz wspólny, pierwszy raz wybraliśmy single track Zajęcznik. To 14,5 kilometrowa ścieżka o średnim stopniu trudności. Momentami ma szerokość ok. 30 cm, gdzie indziej do 70 cm. Pierwsza jej część to ok. 5 km odcinek zjazdowy, pełen małych hopek, korzeni, drewnianych mostków i kamieni. Jako, że Zajęcznik zaczyna się i kończy w tym samym miejscu, to jak się zjeżdżało, to trzeba też podjeżdżać. Tu zaczyna się ok. 1,5 km odcinek podjazdu – częściowo asfaltowego, częściowo będącego drogą leśną. Kolejny odcinek to zróżnicowana ścieżka leśna. Ma prawie tyle samo podjazdów, co zjazdów, więc nie jest tak męcząca, jak poprzednia.
Przychodzi czas na końcówkę. Mogłoby się wydawać, że to już za zakrętem, bo widać parking – nic bardziej mylnego. Ostatni odcinek zacnie męczy na odchodne, bo idzie cały czas w górę, częściowo ciasnymi zakrętami. Cały objazd Zajęcznika z kilkoma przystankami zajął nam ok. 2,5 godz. Wynik nie jest spektakularny, ale jak na pierwszy raz to był sukces, dużo zabawy i zero upadków. Ale wiadomo, niektórzy zrobili jeden objazd, a inni aż dwa 😉 Ale to chyba też nie rekord – na YouTubie widziałam objazd tej trasy w.. 35 min. Jest więc pole do poprawy!
Rowery MTB – wypożyczenie w Ski&Bike
Moja miejska koza niestety nie nadaje się na takie trasy – myślę, że mogłaby się rozlecieć, dlatego zdecydowałam się na wypożyczenie roweru na miejscu. Najprostszym rozwiązaniem jest wypożyczalnia rowerów Ski&Bike, która znajduje się tuż przy dolnej stacji kolejki gondolowej. Lokalizacja jest też o tyle dobra, że ok. 800 m wyżej (tak, pierwszy podjazd) znajduje się wjazd na single track Zajęcznik.
Mimo sugestii nie zdecydowałam się na rower elektryczny – postawiłam na zwykły i jazdę potraktowałam jako trening przed startem w sierpniowych zawodach. I choć miałam zarezerwowany rower, zdecydowałam się na inny, na którym czułam się lepiej i bezpieczniej (totalnie warto marudzić!). Dostałam rower trailowy Kellys, o wdzięcznym modelu Gibon 50 z tegorocznej kolekcji. Mimo, że rama była w rozmiarze S, to świetnie mi się nim jechało! 11 przerzutek na prawej ręce to bardzo wygodne rozwiązanie – mogłam nimi miotać jak szalona na zjazdach/podjazdach.
? Kilka praktycznych rzeczy przy wypożyczeniu w Ski&Bike:
– zeszłoroczne modele rowerów MTB kosztują 80 zł/dzień, natomiast tegoroczne to koszt 120 zł/dzień,
– przy wypożyczeniu potrzebny jest dowód (niby oczywiste, ale zostawiłam portfel w aucie, żeby jechać rowerem na „lekko”, więc się nalatałam),
– przy wypożyczeniu niezbędna jest kaucja w wysokości 500 zł – o tyle ważna informacja, że nie widziałam tego na stronie, więc się nie przygotowałam. Na szczęście robią blokadę na karcie, więc gotówka nie jest niezbędna.
Single track pod Smrkem
To tak na prawdę dość spory projekt – prawie 80 km ścieżek rowerowych po polskiej i czeskiej stronie. Zaczęło się od ścieżek w okolicach czeskiej miejscowości Nove Mesto, a kompleks rozrósł się dalej m.in. na Czerniawę Zdrój i Świeradów-Zdrój.
Części informacji można zasięgnąć na stronie singletrack.pl, ale ostatnie „aktualności” są z 2016 roku i nie znalazłam na niej sensownych instrukcji dla żółtodzioba. Na szczęście całe założenie single track pod Smrkem wyczerpująco zostało opisane na stronie www.1enduro.pl – charakterystyka ścieżek, stopnie trudności, parkingi, dodatkowe wskazówki
Podsumowując – czy zrobię to ponownie? Bez wahania! Tym razem spróbuję jeździć mniej asekuracyjnie i pobawić się trochę tą jazdą na rowerze. Zakochałam się do tego stopnia, że planuję kupić swój rower górski. Miał być fajniejszy miejski, ale heart wants what the heart wants. Sam Zajęcznik, dzięki dużemu zróżnicowaniu etapów, spodobał mi się na tyle, że muszę na niego wrócić. A oprócz tego, jest jeszcze prawie 65 km innych tras do odkrycia! ❤️