Finie Dining Week
Kuchnia Restauracje

Gwiazdy rocka na talerzu, czyli festiwal Fine Dining Week

Oprócz festiwali muzycznych, festiwale, gdzie główną gwiazdą jest jedzenie, należą zdecydowanie do moich ulubionych! Gastro-weekendy, targi śniadaniowe na świeżym powietrzu, maratony kawowe czy śniadaniowe. Ale szczególne miejsce w moim serduszku (a może raczej w brzuszku) zajmuje Restaurant Week oraz jego młodszy brat – Fine Dining Week.

Zaczęło się od Nomy

Pierwszy raz o kuchni wysokiej usłyszałam w 2010 roku, przy okazji pobytu na studiach w Kopenhadze. Głośno było wtedy o Nomie – ówcześnie najlepszej restauracji na świecie, odznaczonej dwiema gwiazdkami Michelin. Dla moich znajomych, zainteresowanych tematem światowej gastronomii, było więc oczywiste, że skoro jestem na miejscu, muszą mnie do Nomy wysłać. Oczywiście w tym miejscu sprostuję – nie, żeby tam zrobić rezerwację. Kilkudaniowe menu dość mocno przewyższało mój studencki budżet. Ale chociaż, żeby zobaczyć ją na własne oczy! Pamiętam, jak zwiedzałam okolicę i natknęłam się na osławioną restaurację, która.. w starych dokach wyglądała bardzo niepozornie. Prosty logotyp na murze przy wejściu, proste, drewniane umeblowanie, tu i ówdzie owcza skóra nadająca miękkości oszczędnemu wnętrzu. Serio – pomyślałam – to jest ta najlepsza restauracja na świecie? Wizja wystroju ekskluzywnej restauracji w Polsce w tamtym czasie była kompletnie inna. Więc skąd ten zachwyt nad Nomą?

Fine dining w Polsce

Niewiele później o fine diningu zrobiło się głośno w Polsce, dzięki Modestowi Amaro i jego Atlier. To pierwsza polska restauracja z gwiazdką Michelin. Otrzymała tytuł w 2013 roku i konsekwentnie utrzymywała przez 3 lata z rzędu. Atelier Amaro jest interesujące jeszcze z innego powodu, a mianowicie jest urządzone.. w starym szalecie miejskim. Zlokalizowana na skraju warszawskiej Agrykoli, zaledwie 30-osobowa restauracja też nie była spektakularna. W takim razie wyjątkowość tych miejsc nie mogła być kwestią miejsca i wystroju lokalu 😉

To była i jest kwestia kuchni. Kuchni jako sztuki. A sztuka to emocje. I nie bez przyczyny mówi się o emocjach na talerzu. Amaro zaczął pisać nowy rozdział polskiej kuchni. Połączył wykorzystanie lokalnych produktów, innowacyjny styl gotowania oraz oryginalny dobór smaków. Nie sprowadzał wymyślnych produktów z całego świata. Wiedział, że sekret wyśmienitej kuchni tkwi w naszej ziemi, w zrównoważonych uprawach, lokalnie wytwarzanych produktach. To świeże spojrzenie wdarło się szturmem w gastronomię, a my, zaczęliśmy jeść świadomie. Nie napełnialiśmy już brzuchów – karmiliśmy kubki smakowe.

Namiętnie oglądam „Chef’s table” – doskonały serial dokumentalny o najlepszych szefach kuchni na świecie. To, co ci wszyscy szefowie mają we wspólnym mianowniku (oprócz solidnego warsztatu), to pasja! Pasja i emocje, towarzyszące zarówno im w czasie gotowania, łączenia składników i odkrywania ich na nowo. Ale i później klientom restauracji, podczas smakowania małych, niesamowitych dzieł na talerzu, gdzie każdy składnik ma swoje miejsce i znaczenie. Fine dining doskonale czyści naszą paletę smaków. Każe nam docenić bogactwo smaku każdego ze składników, które nadają ton w konkretnym daniu, ale i całym menu.

Piszę o tym z okazji kolejnej edycji mojego ulubionego festiwalu, jakim jest Fine Dining Week. Odliczam dni do swojej rezerwacji i czekam na emocje, które pojawią się u mnie, podczas smakowania 5-daniowego menu. Festiwal trwa do 17 lutego, więc jeśli nie macie jeszcze rezerwacji, warto zajrzeć na stronę, czy są jeszcze jakieś wolne stoliki. Bon appétit!

Możesz polubić także...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *