Wiadomo, że nie samymi górami człowiek żyje. Trzeba też zejść ze szlaku i dostarczyć uciech dla ducha i dla ciała. A w Zakopanem każdy znajdzie coś dla siebie. A to miasto to dużo więcej, niż osławione Krupówki. Na każdym kroku możemy dotknąć podhalańskiej tradycji i kultury. A jej poznawanie możemy zacząć np. od muzeów.
Muzeum Tatrzańskie
Nieopodal górnej części Krupówek zlokalizowane jest Muzeum Tatrzańskie im. Tytusa Chałubińskiego. Zobaczymy tam eksponaty geologiczne, a także przykłady flory i fauny znanej z regionu. Przede wszystkim muzeum wypełnione jest przedmiotami z życia codziennego. Szczególnie ucieszą one artystyczne dusze, gdyż bogactwo wzorów jest imponujące. Są wyhaftowane na ubraniach, malowane na talerzach czy wycinane w drewnie. Wszystko wprawia nas w zachwyt jak bogata jest kultura i tradycja góralska, hej!
TIP: Jeśli starczy nam czasu, warto odwiedzić także Muzeum Stylu Zakopiańskiego w Willi Kolba (ul. Kościeliska 18 ). Co jest szczególnie interesujące, willa wzniesiona w latach 1892–1893 jest pierwszym domem, który został zbudowany w stylu zakopiańskim wg projektu Stanisława Witkiewicza. Uzupełniająco możemy także odwiedzić Muzeum Stylu Zakopiańskiego – Inspiracje (ul. Droga do Rojów 6), w której bardziej pokazana jest kultura ludowa.
Willa Atma
Miło wiedzieć, że zainteresowanie Zakopanem trwa nie od dziś. Już od kilkudziesięciu lat to popularny kurort i miejsce odpoczynku. Takie Zakopane, z początku XX w. ukochał sobie m.in. Karol Szymanowski. Słynny kompozytor spędzał tu dużo czasu, a w jego willi, w której spędził część lat 30-tych, powstało muzeum jego imienia. W Willi Atma, o której mowa, możemy podziwiać gabinet Szymanowskiego, nuty, odznaczenia i przybory codziennego użytku. Ja się nie dziwię, że Szymanowski spędził tu kilka lat swojego życia – willa jest naprawdę piękna! Też z chęcią bym tu pomieszkała 😉
TIP: Willę znajdziecie przy ul. Kasprusie 19, a czynne jest jedynie do 17:00.
Kaplica na Jaszczurówce
W Zakopanem warto się czasami zgubić. Powędrować przed siebie i znaleźć coś pięknego. A zarazem osadzonego silnie w stylu zakopiańskim. Takim cudnym odkryciem była Kaplica Najświętszego Serca Jezusa na Jaszczurówce. Zaprojektowana także przez Stanisława Witkiewicza, jest typowym przykładem stylu zakopiańskiego. Bogato zdobiona z zewnątrz, ze skromniejszym, drewnianym ołtarzem wewnątrz. Kaplica jest jednym z punktów na Szlaku Architektury Drewnianej w Maopolsce.
TIP: Kaplica położona jest przy drodze Oswalda Balzera, która prowadzi na Morskie Oko, więc możecie odwiedzić ją przy okazji.
TIP 2: Niedaleko kapliczki zaczyna się zielony szlak pieszy. Prowadzi on do Doliny Olczyskiej – warto tamtędy się przespacerować.
Wielka Krokiew
Bardziej sportową atrakcją jest skocznia narciarska, którą chyba większość z nas dobrze zna z telewizji. To tu odbywają się krajowe i międzynarodowe zawody, to na niej skakał Małysz, Stoch i reszta czołowych skoczków. Wielka Krokiew jest największą skocznią narciarską w Polsce (punkt konstrukcyjny K125, rozmiar HS140. HS oznacza hill size, czyli rozmiar skoczni nie jest wysokością, lecz długością), uroczyście otwartą w 1925 r. Drugą co do wielkości jest skocznia im. Adama Małysza w Wiśle, jednak jest zdecydowanie mniej spektakularna.
Na szczyt skoczni wjeżdżamy wyciągiem i wydaje mi się, że to, o czym wszyscy myślimy, to:
1. ależ to wysokie!
2. że ci skoczkowie się nie boją.
Tak, skocznia jest imponująca. Zarówno jak stoimy na dole i obserwujemy wjeżdżający na linie(sic!) ratrak, jak jedziemy wyciągiem i podziwiamy ją z boku, a szczególnie jak stoimy na samej górze, na tarasie widokowym.
TIP: Godziny otwarcia skoczni różnią się w zależności od sezonu. W miesiącach zimowych kasy są czynne do 15:00 – 16:00, a bilet normalny kosztuje 12 zł.
Kulig w Dolinie Kościeliskiej
Kulig dla mnie był zawsze jedną z tych rzeczy, o której się marzy. Taki kulig ze znajomymi, w Sylwestra, albo z okazji świąt. Ja trafiłam w święta, z nieznajomymi, ale było na koniec ognisko i góralskie przyśpiewki. W ostatecznym rozrachunku – nienajgorzej 😉 A tak naprawdę to całkiem magicznie! Bo jak inaczej opisać przygodę, która zaczęła się o zachodzie słońca, w mglistej dolinie zasypanej skrzypiącym śniegiem? Wiem, że te biedne konie ciągają sanie z ludźmi przez cały dzień, ale dostarczyły mi wspomnień i zdjęć na lata.
TIP: Dla tych zapominalskich, co spontanicznie planują takie atrakcje, jest ratunek. W mieście jest dużo punktów, w których można na miejscu załatwić np. taki kulig. Ja napotkałam na biura tuż koło Równi Krupowej.
Kuchnia regionalna
Chyba najprzyjemniejszą część zostawiłam na koniec, czyli jedzenie! Dla mnie było bardzo miłym zaskoczeniem. Odkryłam dwie, nieznane mi dotąd podhalańskie przysmaki. Pierwszym jest kwaśnica, czyli największy regionalny specjał. Zupa, jak sama nazwa wskazuje, robiona jest z kapusty kiszonej, z dodatkiem mięsa i ziemniaków. Drugim są moskole, czyli placki ziemniaczane po góralsku, smażone na blasze. Przez cały wyjazd próbowałam tych obydwu w różnych miejscach – a knajpa knajpie nierówna. Szczególnie dwie zapadły mi w pamięć. Pierwsza to Karcma po Zbóju (Krupówki 22B), znajdująca się na górze Krupówek. Niepozorne wejście i szyld kryje świetne, stylowe wnętrze z cudnym przeszkleniem dachu w głębi restauracji (tu też smakowałam pysznych moskoli). Druga, dalej od centrum, za to bliżej mojej bazy wypadowej, to Zajazd Furmański (Pardałówka 27). Tak naprawdę w Zakopanem jest dużo klimatycznych, urządzonych po góralsku knajp. A myślę, że po długich, zimowych wyprawach każda potrawa smakuje wybornie, prawda?