Warmia fascynowała mnie od dawna. Na Mazurach byłam kilkakrotnie i do tej pory jestem nimi oczarowana. Druga część województwa warmińsko-mazurskiego była dla mnie zagadką. Dlatego gdy pojawiła się okazja połączenia przyjemnego z pożytecznym, to postanowiłam odwiedzić stolicę całego województwa, czyli Olsztyn.
Olsztyn na weekend
Weekend jest zupełnie wystarczający, by odkryć tajemnice miasta. Prawda jest taka, że nie ma ich wiele 😉 Mnie po Olsztynie oprowadziła koleżanka, z urodzenia olsztynianka, z wyboru warszawianka. Obie stwierdziłyśmy, że w kilka godzin można poznać miasto.
Co zobaczyć w Olsztynie?
Do miasta dojechałam w godzinach popołudniowych. Pierwsze kroki skierowałam więc na rynek starego miasta. Samo centrum przypomina mi nieco poznański rynek – kolorowe kamienice miały jednak więcej mozaik i artystycznych płaskorzeźb. Powitało mnie także Olsztyńskie Lato Artystyczne – stare miasto obchodziłam przy dźwiękach coverów Sinatry śpiewanych na żywo. Sam cykl obejmuje wiele imprez artystycznych i wodowisk, które odbywają się przez miesiące wakacyjne. Główną ich sceną jest amfiteatr położony u stóp olsztyńskiego zamku, ale ma miejsce także wśród uliczek i placów starego miasta.
Przechadzając się w centrum nie sposób nie zauważyć Bramy Górnej. Jest pozostałością po murach obronnych miasta i znajduje się w północno-wschodniej części rynku. Wiąże się z nią miejska legenda – przed bramą należy pomyśleć życzenia i przejść pod nią z zamkniętymi oczami, żeby się spełniło. Jest całkiem długa, więc polecam wykonać ten kaskaderski wyczyn z osobą towarzyszącą.
Stąd już rzut beretem do Zamku Kapituły Warmińskiej, w której znajduje się także Muzeum Warmii i Mazur. Co najważniejsze, to w tym zamku przez kilkanaście lat urzędował nasz narodowy skarb, czyli Mikołaj Kopernik. To tu pisał swoje najznamienitsze dzieło „O obrotach sfer niebieskich” a także mężnie odparł krzyżacki atak na zamek w 1520 r. Tuż przed zamkiem znajduje się pomnik – „Ławeczka Kopernika”. Na cześć astronoma w Olsztynie powstało także planetarium. Drugie największe w Polsce, otwarte w 1973 r., w pięćsetną rocznicę urodzin Kopernika.
Gdzie zjeść w Olsztynie?
I płynnie ze zwiedzania możemy przejść do jedzenia. Na obiad wybrałam miejsce, które najczęściej pojawiało się w rekomendacjach – Cudne Manowce. Restauracja może pochwalić się certyfikatem „Dziedzictwo Kulinarne Warmia Mazury Powiśle„. Członkostwo w sieci oznacza, że miejsce korzysta z lokalnych dostawców i produktów, kultywuje tradycje kulinarne i promuje kulinarne dziedzictwo regionu. Restauracja została również wyróżniona czapką w przewodniku Gault&Millau 2017. To rekomendacja sama w sobie. Podpytałam kelnerkę jakie danie będzie najlepiej odwzorowywało smak regionu. Z karty poleciła mi dwa: karmuszkę, czyli mazurską zupę gulaszową i warmińskie dzyndzałki wołowe ze skrzeczką. Karmuszki nie było, więc zdecydowałam się na te drugie. Dzyndzałki okazały się czymś na kształt pierożków wypełnionych mięsnym nadzieniem i okraszonych skwarkami.
? Cudne Manowce – ul. Bolesława Chrobrego 4a, Olsztyn
Z racji upału, na deser wybrałam się na lody. Najlepsze lody, o czym świadczyć może długość kolejki, to lody naturalne Kroczek. Lodziarnia także może się pochwalić certyfikatem dziedzictwa kulinarnego i wcale się nie dziwię! Lody robione są ręcznie z naturalnych i świeżych składników. To, czym byłam zachwycona, to smaki! Z lodów na śmietance były np.: słony karmel, bazylia, chałwa, kokos czy śmietanka na ksylitolu. Natomiast sorbety wystrzeliły mnie w kosmos: burak, rabarbar, marakuja, szpinak, ananas czy pietruszka! Wybrałam rabarbar i pietruszkę w porcji pół na pół (4,5 zł) i to był strzał w dziesiątkę!
?
Kroczek Lody Naturalne – ul. Kołłątaja 24, Olsztyn
Z miejsc, które z chęcią bym odwiedziła następnym razem, jest Restauracja Przystań, pięknie położona tuż nad Jeziorem Ukiel, oraz Restauracja Casablanca, znajdująca się w pięknej willi z tarasem, położonej w parku tuż u stóp zamku.
Olsztyńskie jeziora
W granicach administracyjnych Olsztyna leży aż 16 jezior. Największym z nich jest Jezioro Ukiel, zwane również Krzywym. To tu olsztynianie i przyjezdni spędzają upalne dni. W części jeziora bliższej miastu znajduje się kąpielisko miejskie (najłatwiej dojechać od ul. Jeziornej; tu też znajduje się parking) oraz bardzo rozbudowana miejska plaża (od ul. Kapitańskiej). Za projekt nabrzeża w większej części odpowiadała pracownia architektoniczna Dżus GK Architekci, która wykonała bardzo dobrą robotę. Projekt jest bardzo skandynawski w odbiorze, nie dominuje natury, ale się w nią wtapia. Pomosty komunikacyjne, drewniane siedziska na skarpie między drzewami czy w końcu stonowane budynki działają na plus. Plaże, marina i wypożyczalnie sprzętu wodnego zapewnią aktywny dzień pełen wrażeń.
Jak już napisałam na wstępie, Olsztyn nie jest kipiącym od atrakcji miastem. Jest raczej tym spokojnym i kameralnym. Na pewno w sezonie wakacyjnym będzie idealny na weekendowy wypad lub przystanek w dalszej trasie, ale poszukiwacze miejskich przygód mogą czuć niedosyt. Na pewno dla mnie kilka godzin spędzone w Olsztynie było wystarczające 🙂
Ważniejsze były dwa miejsca pod Olsztynem. Dokładnie dwa świetne hotele, do których warto zajrzeć. O nich już niedługo na blogu! #staytuned